Urbest 2.0


Jeśli jesteś: UCZNIEM, STUDENTEM, RODZICEM, SINGLEM, EMERYTEM lub MIESZKAŃCEM Trójmiasta i okolic – ta gra jest właśnie dla CIEBIE!
Nie siedź w domu!

Tymi słowami organizatorzy Urbestu zachęcali potencjalnych graczy do udziału w swojej grze miejskiej, która miała miejsce 24 maja w sobotę. Pomysłodawcy tej sympatycznej inicjatywy to głównie członkowie politechnicznej organizacji studenckiej zwanej „Lem-ur”, którzy mają za sobą już parę podobnych przedsięwzięć. Studenci mogą im zawdzięczać między innymi stanowisko REST w gmachu głównym czy chociażby ubiegłoroczną edycję Urbestu.

Uczestnicy gry mieli za zadanie odnaleźć różne punkty, ukryte na terenie Zaspy, Przymorza oraz Żabianki, a następnie wypełnić czekające tam na nich zadania. Wszystko to, przy pomocy stworzonej specjalnie na tę okazję przez studentów Politechniki Gdańskiej, aplikacji na telefon. Przypominała ona coś w rodzaju nakładki na mapy google, podobnej do gier typu Ingress czy Streetquest. Gracze podzieleni na sześcioosobowe drużyny musieli biegać, skakać, odkrywać, główkować, kombinować, robić zdjęcia, a czasem nawet pompki. Wszystko to, by w ciągu trzech godzin nie tylko świetnie się bawić, lecz również pokazać naszą uczelnię od innej, ciekawszej strony w ramach XII Bałtyckiego Festiwalu Nauki.

Impreza rozpoczęła się i skończyła na terenie Galerii Przymorze. Dwadzieścia siedem drużyn, przebranych w niebieskie koszulki, stawiło się na miejscu o godzinie 11.00. Słońce grzało niemiłosiernie, jednak wszystkie grupy dzielnie wytrwały do końca potyczki. Nawet jeśli ów koniec nie miał miejsca na mecie tylko w okolicznym pubie. Uczestnicy walczyli o nagrody w postaci karnetów na siłownię Calypso, albumów Agencji Kosycarz Foto Press KFP oraz słodyczy firmy Bałtyk. Początkowo przewagę miał team „Namówiłeś mnie”, który już na starcie wygrał konkurs na najlepszą nazwę. Zaraz za nimi przez miasto pruli „Bez nazwy”, „Skręty z mięty” oraz „Zemsta potężnych kaczorów”. Ciekawie toczyły się również losy drużyny, o wdzięcznej nazwie „BYDŁO”, której członkowie urozmaicali sobie grę wyzwaniami własnego autorstwa. Niekoniecznie zgodnymi z polityką gry. Ostatecznie pierwsze miejsce zajęła grupa „Supersonic”, która swoje zwycięstwo może zawdzięczać świetnej organizacji oraz pasji do rowerowych wycieczek. Jej członkowie zaliczyli aż 18 z 22 zadań.

Niestety poza wielkimi plusami tej studenckiej inicjatywy, jak świetna zabawa i integracja, należy wspomnieć o największej klapie. Psującej się aplikacji, źle liczącej punkty, zmuszającej uczestników do korzystania z internetu praktycznie na każdym przystanku, co stanowiło znaczące utrudnienie. Jak mówi Rafał, jeden z graczy „Gra jest kierowana przede wszystkim do studentów, chociaż teoretycznie każdy może się w to bawić. Dużo zależy od organizatorów. Gdyby nie te błędy w aplikacji to tegoroczna gra miejska urbest byłaby całkiem niezła”.

Podsumowując- student jak chce, to potrafi! Szkoda że podobne wydarzenia są wciąż rzadkością na naszej uczelni. Warto inwestować w nie swój czas i wysiłek, ponieważ ludzie chętnie biorą w nich udział (na co wskazuje spora ilość drużyn). Każdy młody człowiek lubi się porządnie zmęczyć na świeżym powietrzu. Zwłaszcza jeśli pomoże mu to poznać nowe towarzystwo czy miasto w którym mieszka.


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *