2016 dobiegł końca. 2017 zapowiada się bardzo ciekawie, jednakże teraz, gdy kurz po jego hucznym przywitaniu powoli opada warto spojrzeć na to, co działo się w minionym roku.
Ponieważ działo się sporo! Rok 2016 okazał się być wyjątkowo udanym pod względem muzycznym. Na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy mieliśmy okazję uczestniczyć w fenomenalnych koncertach, poznać sporo nowości na scenie oraz delektować się fantastycznymi albumami z przekroju praktycznie wszystkich gatunków. Oczywiście, nie ma róży bez kolców i kilka wielkich premier okazało się być odrobinę niezadowalającymi, jednakże napływ nowej muzyki w przeciągu całego roku sowicie nam to wynagrodził.
Przygotowanie listy TOP 10 stało się więc nie lada wyzwaniem, jednakże uważam, że jest to ścisła czołówka roku 2016. Nikogo nie powinno dziwić, że jest to zestawienie w stu procentach subiektywne, jednakże każdy z wymienionych niżej dziesięciu albumów polecam gorąco absolutnie każdemu.
- Kaytranada – 99.9%
Jeden z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie albumów minionego roku. Z twórczością Kaytranady udało mi się zapoznać już jakiś czas temu i od razu polubiłem jego unikalne brzmienie, więc tym większe były moje oczekiwania w stosunku do debiutanckiej płyty. Kanadyjczyk nie zawiódł, 99.9% to zbiór wyjątkowo udanych utworów i świetnie dobranych gości. Miejmy nadzieję, że na następny krążek nie będziemy musieli długo czekać.
- Gucci Mane – Everybody Looking
Coś, co wygląda jak największe nieporozumienie tego zestawienia jest również w mojej opinii najważniejszym kamieniem milowym w dorobku tego artysty jak i całej południowej sceny. Nagrane kilka dni po wyjściu z zakładu karnego Everybody Looking to bardzo udany powrót Gucciego do muzyki. Obecność gości takich jak Drake czy Young Thug tylko pomaga w dotarciu do szerszego grona słuchaczy. Sam Gucci, choć wtedy jeszcze lekko poza optymalną formą, zdążył nas uraczyć już dwoma kolejnymi albumami, jednakże to właśnie ten zasługuje na najwięcej uwagi.
Gucci Mane – 1st Day Out tha Feds
- Flirtini – Heartbreaks & Promises Vol. 3
Pierwsza i zarazem ostatnia Polska propozycja na liście, która o mały włos nie załapała by się na podsumowanie, ponieważ została wydana w przedostatnim tygodniu grudnia. Znani z poprzednich dwóch krążków Heartbreaks & Promises panowie z Flirtini powracają wraz z kolektywem gości, z czego większość to ścisła czołówka na rodzimej scenie muzycznej. Już po raz trzeci dostajemy przegląd nowości i trendów w muzyce elektronicznej. Pozycja obowiązkowa dla każdego, kto chce skosztować spokojnej i stonowanej produkcji z wyjątkowo przyjemnym dla ucha brzmieniem.
Julia Wieniawa & Zeppy Zep – Na Zawsze
- Majid Jordan – Majid Jordan
Kolejny debiut z minionego roku. OVO Sound powoli staje się swego rodzaju fortecą nowoczesnego R&B i z pewnością panowie Majid Al Maskati i Jordan Ullman dołożyli do tego sporą cegiełkę. Na debiutanckim krążku prezentują słuchaczom swoje unikalne brzmienie, które czerpie garściami z lat ‘80/’90 ale wciąż brzmi świeżo. Największą siłą tego albumu jest jego intymny i lekko mroczny klimat, który sprawia, że połączenie z słuchaczami staje się jeszcze głębsze a do płyty wciąż chce się wracać.
Majid Jordan – Learn From Each Other
- Jordan Rakei – Cloak
Na początku pisałem o dużej ilości nowości. Kolejna debiutancka płyta w zestawieniu to dzieło Jordana Rakei, australijczyka, którego szersze grono miało okazję poznać na płycie Caracal duetu Disclosure. Wtedy jednak stanowił zaledwie część, tym razem jednak wszystkie światła skierowane są na niego. Na swoim długogrającym debiucie Jordan Rakei ukazuje nam, jak fantastycznym połączeniem są jego świetne umiejętności wokalne wraz z muzyką, która w lekki i przyjemny sposób łączy soul, funk czy jazz.
- Childish Gambino – “Awaken, my love!”
W roku 2015 Drake wydał płytę, na której nie śpiewał. W roku 2016 Childish Gambino wydał płytę, na której nie rapuje. Zamieszanie wokół “Awaken, my love!” było więc spodziewane, ale z pewnością było to zamieszanie w stu procentach pozytywnie ponieważ trzeci album aktora/muzyka został bardzo dobrze przyjęty. Zamiast celnych, rapowych linijek i gier słownych otrzymujemy więc funkowo-soulowe połączenie, które przywodzi na myśl Funkadelic czy Prince’a. Jednakże nie jest to zwykła kopia ale bardzo udana inspiracja. I w dodatku fantastycznie dopracowana!
- J. Cole – 4 Your Eyez Only
Tylko i aż kolejny album J. Cole’a został nam dostarczony dość niespodziewanie i bez półrocznych zapowiedzi, w ostatnim miesiącu roku. Nie ma wprawdzie fajerwerków i pokazów laserowych, jednakże nie da się obok tej płyty przejść obojętnie. Moim zdaniem największą siła tego albumu jest klimat, jaki tworzy od pierwszego do ostatniego utworu oraz tym, że sprawia wrażenie kompletnej i spójnej historii, której słucha się w całości. Właśnie to przesądziło, że 4 Your Eyez Only znalazło się w tym zestawieniu tak wysoko.
- Solange – A Seat at the Table
Podium otwiera Solange, chociaż nie wiem, czy przypadkiem nie powinna go zamykać. Uznajmy więc, że pierwsze trzy miejsca można swobodnie przestawiać, tymczasem jakaś kolejność być musi. Album kompletny, dopracowany pod każdym względem, będący efektem wieloletniej pracy nad unikalnym wizerunkiem i brzmieniem. Mówi się, że najlepsze płyty to takie, które pochłania się od początku do końca za jednym zamachem. Przyjmując taką definicję nie ma co ukrywać, że mamy do czynienia z naprawdę fantastycznym dziełem, który nie bez przyczyny dominuje w przeróżnych zestawieniach minionego roku i na długo pozostanie w ścisłej czołówce.
- Anderson .Paak – Malibu
Anderson .Paak dostał w tym roku dwie nominacje do nagrody Grammy, w kategorii Best New Artist i Best Urban Contemporary Album i jeżeli nie zdobędzie chociaż jednej z nich będę bardzo zaskoczony. Malibu po prostu hipnotyzuje słuchacza, dostarczając do uszu porcję wspaniałej muzyki łączącej rozmaite gatunki. Na pewno zahipnotyzowało krytyków, gdyż płyta zebrała praktycznie same pozytywne opinie i recenzje. Sam Anderson .Paak może zaliczyć rok 2016 do niesamowicie udanych – jeżeli podsumuje to zdobyciem prestiżowej nagrody Grammy będzie to swoista kropka nad i oraz nadzieja na kolejne porcje świetnego materiału od tego wszechstronnego wykonawcy.
Anderson .Paak – Am I Wrong (feat. ScHoolboy Q)
- Frank Ocean – Blonde
“Rzuć wszystko – wyszedł nowy Frank” – te słowa całkiem trafnie oddają to, co wydarzyło się w sierpniu. Premiera nowej płyty tego Artysty (przez wielkie A!) była wydarzeniem na skalę zatrzymania się globu. 4 lata po genialnym Channel Orange Frank Ocean powraca z nowym krążkiem, poprzedzając go wideoalbumem Endless. Lista osób, które w mniejszy czy większy sposób uczestniczyły w powstawaniu tego albumu jest co najmniej imponująca. Warto też wspomnieć, że Blonde nie ma szans na zdobycie nagrody Grammy w jakiejkolwiek kategorii – i to nie dlatego, że nie uraczy Cię masą radiowych singli (nie uraczy cię nawet jednym) ale dlatego, że sam Frank do nagrody wcale się nie zgłosił. Z pozornie nieoszlifowanego materiału powstało jednak coś, co sprawia nie tylko wrażenie intymnej, ale pochłaniającej w całości muzyki będącej uosobieniem myśli, emocji i uczuć Franka. Nie znam nikogo innego, kto w tak nieziemski sposób dotyka serc i umysłów słuchaczy za pomocą dźwięków. Od momentu premiery aż po dziś dzień słuchanie Blonde stanowi dla mnie niepowtarzalne doświadczenie.
Na koniec chciałbym w imieniu całej ekipy Radia SAR życzyć Wam, drodzy czytelnicy, wszystkiego dobrego w nowym roku – mam nadzieję, że będzie obfitował w równie dużo lub nawet i więcej fantastycznej muzyki niż rok miniony.
KC