W polskim rapie trwa moda na duety. I jak to z modą bywa nie wszystkim wychodzi ona na dobre. W zeszłym roku do rąk słuchaczy trafiło Potwierdzone info – wspólny projekt Tedego i Dioxa. Album wypadł średnio i wielu słuchaczy zaczęło zastanawiać się, czy rapowe duety w Polsce w ogóle mogą się udać. W tym roku pojawił się kolejny niepokojący sygnał – Karty SIM, efekt współpracy Hadesa i Raka, który zdaje się potwierdzać tezę, że wspólne nagrywanie płyt wiąże się z dużym ryzykiem.
Warto wspomnieć, że Karty SIM to nie pierwsza kolaboracja Raka i Hadesa. Panowie spotkali się dwa lata temu i wydali względnie dobrze przyjętą epkę RH-, dołączoną do limitowanej edycji płyty „NDZT” Hadesa. Niestety, kolejny wspólny projekt okazał się po prostu słaby. Kłopoty zapowiada już sama tracklista. Tytuły takie jak Choroba psychiczna, Jaka szkoda czy Spalić ogień nie obiecują niczego dobrego. Album jest po prostu monotonny. Niemal wszystkie utwory odnoszą się do stresu, brudnych miast i chorób społecznych. Wszechobecny na płycie smutek, nie owocuje jednak konstruktywną krytyką rzeczywistości. Żaden z tekstów nie jest próbą rzetelnego opisania danego zjawiska – określenia jego przyczyn, zaproponowania rozwiązań. Płyta stanowi raczej stwierdzenie Jest źle, bo jest źle.
Co gorsza, monotonię potęguje wykonanie – obaj raperzy od lat używają tych samych schematów. Na niewielkie eksperymenty z przyspieszaniami pozwala sobie Hades, efekty są jednak mierne. Po pierwszym przesłuchaniu odnosi się wrażenie, że identyczny album słyszało się już kilka lat temu i że z pewnością nie odtworzy się go ponownie.
Wydawać by się mogło, że chociaż bity, za które odpowiadał OSTR uratują dobre imię płyty. Rzeczywiście, od strony muzycznej album stoi na przyzwoitym poziomie, jednak po takim producencie jak OSTR można oczekiwać więcej. Żaden bit nie zrewolucjonizował polskiej sceny, co więcej niektóre z nich sprawiały wrażenie niedokończonych.
Albumu nie uratowali też goście. Występy Piha, Siwersa, Sariusa i kilku innych były przeciętne. Na pochwałę zasługują tylko zaangażowani w produkcję Karty SIM dj’e. Kebs, Wojak, Lolo i Eprom przyłożyli się do swojego zadania i sprawili, że przynajmniej skrecze są na wysokim poziomie.
Reasumując, Karty SIM to album monotonny i niedopracowany. Brakuje trafnych wersów, żaden z tych usłyszanych na płycie nie zapada w pamięć. Co więcej Hades i Rak rapują według utartych schematów. Bity, choć nie stanowią najsłabszego punktu płyty wydają się być niedopracowane. Dobre imię albumu ratują tylko skrecze, jednak to po prostu trochę za mało.