W sobotę 13 grudnia 2014, w gdyńskim klubie Atlantic odbył się koncert kończący trasę Awantour 2014 – zagrali na nim Ras Luta, Gooral oraz Łąki Łan.
Od godziny 19:10 Atlantic wypełniał się fanami z całego Trójmiasta – w klubie czuć było imprezowy klimat. Na miejscu do dyspozycji gości są dwa poziomy, jeden z drewnianym parkietem oraz drugi w postaci balkonu. Całość jeszcze pachnie nowością – klub Atlantic został otwarty w lipcu tego roku. Na scenie na muzyków czekały już rozmaite syntezatory i samplery, w tle słychać było muzykę reggae, a po klubie przewijali się ludzie w śmiesznych czapkach i kolorowych spodniach. Każdy z tych elementów zapowiadał to, co miało się niedługo wydarzyć.
foto: Urszula Wrześniewska
No i zaczęło się! Chwilę po 20:30 na scenę padło zielone światło – a zaświeciło ono dla Ras Luty i jego zespołu. Muzyk rozpoczął swój koncert od piosenki „Pozwala żyć” porywając do tańca prawie cały parkiet. Później mogliśmy posłuchać takich numerów jak „Jeśli słyszysz”, „Każdy nowy dzień”, było też coś dla fanów East West Rockers – „Tak bardzo chcę dotknąć cię”, „Kawałek szczęścia” oraz premierowy kawałek z płyty zapowiadanej na styczeń – „Nie mam zbyt wiele”. Ręce widowni niemal cały czas były w górze, a artysta nie pozwalał nudzić się swojej publice namawiając do śpiewania i tańczenia. Bardzo interesującym motywem było też mieszanie stylów muzycznych – wykonywanie zwykłych kawałków w stylu ska czy rapowanie do „Mamy tego w bród”. Koncert zakończył się dość niespodziewanie po utworze „Czas by świecić”.
foto: Urszula Wrześniewska
Chwila przerwy i na scenę wszedł kolejny skład. Maciej Kamer Szymonowicz na wokalu, Piotr Gawron na skrzypcach elektrycznych no i oczywiście sam Gooral – Mateusz Górny. Zaczęło się od żartów i skromnego przedstawienia ekipy technicznej. Jednak muzyka zdecydowanie była bardzo śmiała – niesamowite połączenie góralskiej muzyki etnicznej z elektroniką, i to nie byle jaką. Produkcja była bardzo profesjonalna i świeża, jej stylistyka łączyła gatunki zaczynając od drum’n’bassu, momentami zahaczając o house i na dubstepie kończąc. Po utworze „Karczmareczka” zespół odłożył instrumenty i zaczął jammować tylko i wyłącznie przy użyciu mikrofonów, tworząc naprawdę niezły beatbox. Nie obyło się też bez nowości – artyści zaprezentowali numer, który, jak mówili, „napisali w aucie”. Na koniec ludzie potańczyli do trzech bisów, a Gooral ze składem schodząc ze sceny zapowiedział zespół Łąki Łan.
No i przyszedł czas na gwiazdę wieczoru.
Wbiegli na scenę w przebraniu owadów, zaopatrzeni w zabawne gadżety – chyba już każdy wie o kogo chodzi. Około północy rozpoczął się główny koncert – Łąki Łan. Występ rozpoczęło eksperymentalne intro, które przeszło w kawałek „Zielone Pojęcie”. Zaraz po nim mogliśmy usłyszeć znane numery. „Loveclock”, „Armada”, przy którym zespół rozdawał publiczności mandarynki i jabłka, oraz „Jammin”, który zamienił klub w pole bitwy na balony. Z nowości Łąki Łan zapodali utwór „Biont”, z płyty której premierę zapowiedzieli na styczeń przyszłego roku. Przez cały koncert muzycy nie tracili kontaktu z publiką , nie brakowało też dobrego humoru z ich strony. Powoli koncert zbliżał się do końca – zagrane zostały „Jump”, „Pała Łan” oraz utwór „Pleń”, podczas którego każdy z uczestników koncertu został poproszony ze sceny o przytulenie osoby obok której stał. No i na sam koniec, na bis, Łąki Łan zaprezentowali utwór „Selawi” który został przerwany z powodu kontuzji jednej z fanek, co wywołało odrobinę zamieszania. Cały zespół czekał na dobre zakończenie i gdy było już po wszystkim podziękował za koncert i udał się na backstage.
Wydarzenie w klubie Atlantic było ostatnim punktem trasy Awantour, obejmującej również Warszawę i Łódź. Sobotni występ okazał się być godnym zwieńczeniem tego cyklu. Profesjonalne przygotowanie ze strony klubu współgrało z pozytywną mocą przekazu bijącego od artystów oraz uśmiechami na twarzach widzów. Setlisty zaspokajające obecnych fanów, prezentujące nowe kawałki oraz najbardziej znane hity, stworzyły rozgrzewającą do czerwoności atmosferę, zadowalającą niejednego fana, a połączenie różnych stylów muzycznych płynących ze sceny wspaniale współgrało ze sobą czyniąc tę trasę jedyną w swoim rodzaju i na pewno wartą zapamiętania.
foto: Urszula Wrześniewska