Archive – Axiom (2014)
Można ich kochać, można ich nienawidzić ale trzeba ich słuchać –Archive powraca z płytą genialną i dopracowaną we wszystkich możliwych aspektach.
W zasadzie powyższe zdanie mówi nam o wszystkim, ale pozwolę sobie rozwinąć tę myśl. Fakt, że Archive słabych płyt nie ma. Fakt, że Archive dobrze się słucha i ich muzyka ma sens. Co ciekawe w Polsce nie byli dość mocno znani do 2012 roku, kiedy zrealizowali muzykę do filmu „Sęp” z Michałem Żebrowskim i Anną Przybylską w rolach głównych – tu nadmienię, że muzyka była fenomenalna i mam problem ze stwierdzeniem czy przypadkiem nie przebija „Axiom”.
Teza jest o tyle trudna, o ile „Axiom” to również płyta filmowa, utwory na niej zawarte mogłyby tworzyć tło jak i pierwszy plan w każdym filmie, a słowo wtedy schodzi na dalszy, nic nieważny plan. Mocne, prawda? Tak jest z pewnymi zespołami, że nie trzeba mielić jęzorem, by być zauważonym. Wystarczy dobrze skomponować dźwięki, by stały się one sztuką. Rzecz można odnieść do suity „Again” pochodzącej z 2002 roku z krążka „You All Look the Same to Me”, która trwa ponad 16 minut, a stała się singlem!!!
Jestem fanem albumów kompilacyjnych i zawsze je kochałem i kochać będę z bardzo prozaicznego powodu – opowiadają pewną historię, ale nie mówię tu o słowach, a o wędrówce każdego słuchacza. Wędrówce, która zaczyna się z pierwszym dźwiękiem utworu „Distorsed Angels” poprzez „Transimission Data Terminate”, a kończąc na „Axiom (Reprise)”. Mnie najbardziej zaskoczyły dzwony, bardzo podobne do tych z płyty Pink Floyd i utworu „High Hopes” (The Division Bell, 1994). Nawoływały chyba do modlitwy, ale takiej właśnie muzycznej – proszę spojrzeć na okładkę, ona wszystko wyjaśni.
Napisałem to we wstępnie, napiszę też tutaj – Archive nie ma słabych płyt, a tą udowadnia w jak świetnej jest formie. Teraz trzeba uzbroić się w cierpliwość i poczekać na koncerty. Wyobrażacie sobie „Axiom” na żywo?
Michał Fila